5. ODLOT

No i gdy już masz części rakiety, wystarczy ją szybciutko złożyć, wsiąść i sruuuu do góry. ;)

Ah, zapomniałabym. Tak naprawdę gotowa do odlotu byłam 66dnia gry. Jakiś kolejny tydzień zajęło mi zorganizowanie powrotu do domu bo:

Nasz kochany twórca na sam koniec pozostawił wyśmienite smaczki w postaci pożegnalnej imprezy jaką na cześć waszej "ucieczki" organizuje cała planeta. Naprawdę nie chcę tu wam psuć zabawy z tej imprezy jaka was czeka więc nie czytajcie kolejnego punktu jeśli nie musicie: jak nie zachlać się w trupa, nie urządzać orgii z mrówkami i osami i nie kończyć z kacem moralnym. Sprawdźcie sami - gwarantuję opóźni się ten wasz wylot leciutko.

I to właśnie w tym wszystkim było najcudowniejsze. Klimat i charakter gry.. - ja wiem, że tworzonej z sercem i niezwykłą wyobraźnią. Dbałość o takie drobiazgi, o szczegóły - gdzie odlot nie mógł przecież być bajecznie prosty bo odloty takie nie bywają. On miał być frustrujący, irytujący i wymagać od nas pewnego wysiłku. Tak było w moim przypadku o 5nad ranem po 5tej c a ł e j nocy spędzonej w grze, którą naprawdę chciałam już ukończyć. To był niezwykły maraton z mojej strony. I cieszę się, że miał swój finał bo zaniedbałabym prawdziwe życie i świat pewnie na całe miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz